Bartłomiej Misiniec
Choć historia Proximusa i Krotosa została wymyślona przez autora, to dzieje się w ściśle określonym czasie historycznym, który przypadł na rządy cezarów dynastii julijskiej w I wieku po Chrystusie. Cezar Klaudiusz i jego adoptowany syn Neron, cesarzowa Agryppina, prefekt kohort pretoriańskich Afraniusz Burrus czy wreszcie legat Wespazjan – wszystkie te postaci z rzymskiej serii Bartłomieja Misińca istniały naprawdę.
Kanwa powieści osnuta jest wokół wydarzeń, jakie faktycznie miały miejsce, choć co zrozumiałe znacznie urozmaicone zostały przez fantazję autora. I tak rozbudowa portu w Ostii w opisywanym czasie była faktem, choć już nieopatrzna omyłka urzędników cezara, na skutek której trzy manipuły z Luny (dzisiejszej Karrary) wymaszerowały, by pilnować tam porządku, jest zmyślona.
Trybun Pelagiusz to postać fikcyjna, choć za panowania Klaudiusza wyprawa rzymskich wojsk na podbój Brytanii rzeczywiście miała miejsce i wielu żołnierzy mogło w podobny sposób odznaczyć się w boju i zdobyć wieniec męstwa. Cezar ten faktycznie zmarł otruty grzybami, a jego pierworodny syn Brytanik zginął w sposób bardzo zbliżony do przedstawionego na łamach „Centuriona…”. Za to ataki pirackiej armii na porty imperium nie mają poparcia w źródłach. Nie odnotowano żadnych sygnałów, które mogłyby sugerować, że za rządów Nerona istniało równie poważne zagrożenie ze strony korsarzy.
Dramatyczny wątek Juliusza Montanusa wspomniany w „Pretorianinie” – choć autor umieścił go nieco wcześniej, niż wydarzył się w rzeczywistości – został szczegółowo opisany przez rzymskich historyków Tacyta i Swetoniusza. Podobnie jak pijackie burdy Nerona, który nocą w przebraniu niewolnika siał postrach w mieście.
Przewijający się w trylogii wątek formującego się dopiero chrześcijaństwa również jest zgodny z prawdą historyczną. Religia Chrystusa zaczynała w opisanym czasie odgrywać coraz większą rolę i niepokoiła rodowitych Rzymian, ktorzy obawiali się, aby obca wiara nie rozpleniła się po imperium i nie przyczyniła do ich zguby.
Ewangelie potwierdzają obecność kata na Golgocie, który miał połamać golenie skazańcom, ale jego historia przedstawiona w „Gladiatorach…” – że został wojownikiem areny, a następnie doctorem trupy venatorów – jest całkowicie zmyślona.
Autor przyznał, że pomysł na przygody pododdziału rekrutów w obozie pretoriańskim powstał w oparciu o informacje historyka Tacyta, który zaznaczył, że w 65 r. n.e. Neron po wykryciu spisku Pizona wykorzystał do jego zdławienia świeżo powołanych rekrutów gwardii, obawiając się, aby starzy żołnierze nie byli weń zamieszani. Może to sugerować istnienie odrębnego oddziału rekrutów w castra praetoria, aczkolwiek nie ma wyraźnego potwierdzenia, że było tak w rzeczywistości. Jak podobny oddział mógł funkcjonować i jakie zadania wykonywać? W książkach Misińca możemy przeczytać jedynie to, co podpowiedziała mu wyobraźnia.
Bardzo ważnym motywem we wszystkich trzech powieściach jest przyjaźń człowieka i psa. Rasa potężnych molosowatych czworonogów, które dzisiaj znamy pod nazwą rottweilerów, wiernie służyła ludziom już dwa tysiące lat temu. Więcej o nich można przeczytać tutaj.
Bartłomiej Misiniec © All rights reserved